Wrażliwość jest rzeczą ludzką










Z wrażliwością jest jak ze wszystkim . Trzeba do niej dojrzeć . Myślę też, że w dużym stopniu na jej dojrzały rozwój ma nie tylko to co widzimy , czytamy czy oglądamy (choć jest to ważny element jej tworzenia ) . Olbrzymi udział w jej powstawaniu mają inni ludzie, których spotykamy na swojej drodze. Jeśli wrażliwość doświadczy złego podłoża uschnie . Powstanie człowiek smutny , zgorzkniały , bez serca i współczucia . Takie wyzucie z uczyć wyższych jest przerażającym aktem gwałtu na naturze człowieka , na jego duszy . 
Tylko czym ta natura jest ? Spójrzmy na dzieci . Dopóki nie zaczynają naśladować dorosłych są dobre, czułe, empatyczne . W otoczeniu zimnym i wrogim też się takie stają i powstaje człowiek o kamiennym sercu i lodowatej twarzy . Wiecznie z grymasem na twarzy, szukający zwady . 



Jako dziecko nikt nie ma wpływu na to jakie otoczenie go buduje, jednak gdy dorasta i staje się samodzielną jednostką, może dowolnie kształtować swoją osobowość . To kształtowanie to wybory w jakim otoczeniu będziemy glinę osobowości kształtować . Czy wybór padnie na smutek, narzekanie i dokuczanie , a może ciepło , uśmiech i dobre słowo ? Znam ludzi, którzy pod wpływem otoczenia z miłych stali się wrodzy, ale też takich, którzy z wiecznie narzekających nerwusów stali się uśmiechnięci i pogodni , a tobie czytelniku, w którą stronę jest bliżej ? Może, w którą stronę chciałbyś by było ?
Kiedyś byłam człowiekiem marudnym (teraz też jestem, ale w inny sposób ), smutnym, wiecznie martwiącymi się czy zostanę zaakceptowana . Byłam wiecznie wściekła i paliłam świat moim niewidzialnym miotaczem ognia . W moim najbliższym otoczeniu nawet powstało takie powiedzonko, kiedy puszczały mi nerwy: „Martyna, schowaj miotacz , nie pal świata „. Wtedy w moim otoczeniu było wielu ludzi takich jak ja . Zmęczonych, sfrustrowanych , niezadowolonych ze swojego życia . Chwilę mi zajęło zanim to pojęłam i powoli zaczęłam tych ludzi unikać . Z każdym kolejnym złym pnączem, które pieliłam, w moim ogródku zaczynało być coraz ładniej . Z czasem przestałam się wiecznie wściekać , nie jestem już tak naburmuszona i moja wrażliwość na drugiego człowieka się wyostrzyła . Jesteśmy ludzcy . Mamy wady i niema możliwości bycia wiecznie na 100% , ale życie nauczyło mnie, że złe otoczenie nawet, gdy starasz się być dobry, powoli zabija dziecięcą radość i pokrywa duszę smarem smutku i zgorzknienia . W pracy spotkałam i zobaczyłam wiele ludzkiego smutku i bólu . Udało mi się to zobaczyć i nie przejść obok tego jak wielu moich wówczas współpracowników obojętnie . Udało mi się poznać ten ból i spróbować go zrozumieć . Wyciągnęłam wnioski z tego co zobaczyłam i kogo spotkałam . Nauczyłam się nie oceniać ludzi po okładce. Każdy ma jakąś historię . Nie można odwracać głowy bo coś powierzchownie wydaje się nam mało atrakcyjne . Często tacy ludzie mają piękne wnętrza w przeciwieństwie do tych pięknych i kolorowych, niczym z okładek czasopism . Zrozumiałam, że dobrych ludzi też spotykają złe rzeczy, i że czasem dobrym ludziom zdarza się złe rzeczy czynić . Spotkałam na swojej drodze fantastycznych ludzi, którzy pomogli mi się z tego smaru na sercu i duszy umyć . Nauczyli mnie ciepła i wrażliwości . Pokazali, że mówienie "kocham cię" to nie powód do wstydu czy zakłopotania . Stwierdzenia "denerwujesz mnie" czy "lubię z tobą spędzać czas" to wyrażanie uczyć i nie jest nic złego w tym, że chcemy je komuś przekazać . Nie trzeba się złościć . Trzeba rozmawiać . Dziękuję tym ludziom, że pokazali mi moje ludzkie oblicze .

Komentarze

Popularne posty